Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pauletto007 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 27186.80 kilometrów w tym 3002.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pauletto007.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 114.62km
  • Teren 25.00km
  • Czas 06:06
  • VAVG 18.79km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Author Solution 2007
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piekna niedziela

Niedziela, 3 maja 2009 · dodano: 03.05.2009 | Komentarze 0

Dziś we czworo spotkaliśmy się w Zawieprzycach ale po kolei. Wyjeżdżam 0 9.40 rano z Urszulina na spotkanie z Michałem, umówione na 11.00 w Łęcznej. Jedzie się pięknie. Prawie żadnego wiatru, super słońce. Kapitalna pogoda:D. Dojeżdżam do Łęcznej. Małe przywitanie z Michałem i jedziemy po Karole, która już na nas czeka pod stadionem Górnika. Zabieramy Karolę i wracamy do czerwonego rowerowego szlaku Wola Uhruska-Lublin aby przed 12tą spotkać się z Magdą w Zawieprzycach. ZA niecałe 40 minut jesteśmy na miejscu. niby jaki s festyn w Zawieprzycach miał być ale póki byliśmy to nic się nie działo, więc wg planu Michała pojechaliśmy do Kozłówki. Ale Polak potrafi:P!! Na wysokości Rudki Kozłowieckiej był skrót przez łąki. Jedziemy tak we czwórkę tymi łąkami lasami. Przed nami polana a za polaną droga. No to jedziemy dalej przed siebie i gdzieś w połowie drogi ku naszemu zdziwieniu fosa; po wojskowemu przeszkoda militarna o wilgotności 100%:D. Mamy dwie możliwości, albo cofamy się z powrotem, NIEEE byłoby nudno, więc już wybieramy tę druga opcję. Skaczemy przez fosę:D, najpierw skoczył Michał i nie wpadł. Pierwszy sukces w drużynie:D Zaczynamy sobie podawać rowery wszystko idzie gładko jak po maśle. Ok rowery przeniesione. Musimy jeszcze tylko przeskoczyć my, tzn. dziewczyny i ja. Ok pierwsza Karola -wpadła tylko prawą nogą śmichu kupa:D potem ja nie wpadłem ale się zawahałem i na końcu Magda, która zdjęła buty, coby nie zamoczyć swoich nowych SPD:P Wiedziała co robi, bo jak wpadła to do kolana:P Wyciągnąłem Magdę przeszliśmy jeszcze przez kładkę i byliśmy już po tej szczęśliwszej stronie łąki, a straciliśmy na to w sumie z godzinę czasu:P Dalej pojechaliśmy się umyć w stawie, którego w ogóle nie było na mapie:D a stamtąd trochę błądzenia ale w końcu dotarliśmy do Kozłówki. Małe szamanie w przydrożnej knajpce, potem krótkie posiedzenie na terenie pałacu w Kozłówce i dalej w drogę, ale już bez takich przygód jak wcześniej. Dojechaliśmy do Dysa, gdzie rozstaliśmy się z Michałem, który miał przed sobą jeszcze kawał drogi do Łęcznej , am tylko kilka podjazdów i zjazdów i już Lubin. Baaardzo udana niedziela. Warto było się mordować w piątek:-)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!