Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pauletto007 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 27186.80 kilometrów w tym 3002.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pauletto007.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 63.74km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 14.65km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 900 SKRADZIONA!!!
  • Aktywność Jazda na rowerze

RELACJA Z RAJDU ROWEROWEGO „ŚLĄSK – BESKID ŻYWIECKI – po lubelsku”, dzień 3

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 16.08.2011 | Komentarze 0

Dziś wg planu Artura opuszczamy Śląsk a wjeżdżamy w Beskid Żywiecki.
Ciężko nam się zebrać i jazda idzie tak jakby nam się nie chciało – może i tak jest, bo cały wyjazd jest dość swobodny. Dziś nam słońce znów ostro przypieka. Za Wolą w pobliżu Tesco ja łapię gumę – aby nie tracić czasu gdy ja serwisuję tylne koło, pozostali wycieczkowicze robią zapasy jedzenia, wody itp.
Ruszamy dalej, trochę wałami Wisły - -słońce ostro grzeje. W okolicy już widać pierwsze szczyty Beskidu Żywieckiego – jak dawno nie byłem w górach! :-)
Szosy beskidzkie są kręte, wąskie i pełne aut więc nie jest szczególnie bezpiecznie, a w dodatku za nami ciągnie się sznurek aut. Po drodze zajeżdżamy do karczmy na 2-godzinną przerwę obiadową. Upał jest co raz większy.
Posileni ruszamy dalej a będąc u podnóża Góry Żar, gdzie dziś mamy biwak, jest zalew. Mnóstwo ludzi na rowerach wodnych, kajakach, wspaniałe widoki więc korzystając z chłodu od wody zatrzymujemy się na ok. godzinę. Po ponownym starcie rozpoczynamy ostry pod-jazd na Górę Żar – podjazd o dł. Ponad 7km robimy dokładnie w 53min. Tak ostro jeszcze nigdy nie podjeżdżałem, ale perspektywa zjazdu w dół dodaję dodatkowe siły do kręcenia.
Będąc już na szczycie w pobliżu elektrowni szczytowo-pompowej, zasiadamy do kolacji – wyjmujemy kuchenki, kanapki, zupki, kto co ma , dokupujemy jeszcze zimne piwko o którym dziś marzymy od rana, jak tylko dopada nas upał i zmęczenie. Widoki ze szczytu są niesa-mowite. Tak zostajemy tam do 21ej. Po zachodzie słońca doliny są pięknie rozświetlone, za-ryzykuję stwierdzenie – jest romantycznie
Robi się zimno, składamy „kuchnię” i zjeżdżamy nieco niżej, aby rozbić namiotowe obozowisko. Wreszcie sen! :-)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!